poniedziałek, 16 grudnia 2013

Turniej 12. Grande Finale.

We're done. Przynajmniej w tym roku. W ubiegły czwartek zakończyliśmy ósmą edycję krakowskiej ligi Warhammera:Inwazji.

Słynny Pierwszy Stół w GHC. Jego magia zadziałała ponownie dopiero w ostatni czwartek.
Czternastoosobowe towarzystwo zebrało się tym razem na cztery rundy, próbując w tym ostatnim momencie, przechylić los na swoją stronę.

Przedturniejowe rozmowy.
Krytycznym okiem Keil spogląda na pole bitwy.
Pomimo, że najistotniejsze rozstrzygnięcie znaliśmy już od tygodnia - Drumdaar wypracował sobie odpowiednią przewagę:) - sporo mogło się jeszcze w tabeli pozmieniać. I pozmieniało się. O tym jednak za chwilę, a tymczasem krótka relacja z turnieju;)


Imperialny achiev zdobyty na tym turnieju (za siódmy w tej samej lidze występ Niemcami) przyszedł w towarzystwie kolejnej legendy. Po Cesarzu i Volkmarze nadeszła kolej na Kurta Helborga. Święta się zbliżają i Pan Choinka był jak najbardziej na miejscu. Z restrykcji ponownie kuźnie - zapewniają dobrą ekonomię, wspólnie z Plutonem Zaopatrzeniowym, taksami i resztą drobnicy, zezwalają na wyjście Marszałka w drugiej/trzeciej turze. O ile nic się po drodze nie popieprzy jest dobrze. W ramach kontroli supportów zapożyczona krasnoludzka demolka wspierana przez kometę z podwójnym warkoczem - zapodane podczas ataku legendy kosztuje nas to w sumie 3 zasoby, które nie stanowią wielkiego wyzwania dzięki bonusom za skakanie.
Rundy graliśmy 4, żeby następnie udać się na oczekiwaną celebrację w progach knajpy na Reformackiej.

Runda I vs Szymuss Chaos 1-2
Pierwsza gra poszła zgrabnie. Szybki dociąg z doublinga i zrzuconej legendy, harmonijny rozwój, a w konsekwencji dopalenie dwóch stref brutalną siłą. Gra druga nieudana wybitnie. Milicjanci doszli mi tak naprawdę dopiero w trzeciej grze, zresztą w grach z szymussem biednie było również jeśli chodzi o kościoły i dyscypliny. Szymuss klepał mnie Sigvaldem, podrzucał inkruzję - słabo się to potoczyło i przeszliśmy do trzeciej gry.

Gdzieżeś Ty była, Dyscyplino?
Tu był po raz kolejny jakiś dramat - bomby zarazy latały co dwie tury, a pierwszą dyscyplinę dociągnąłem dopiero po przekopaniu 35 kart, diecezja podeszła kilka kart wcześniej. W takich warunkach wiele zrobić się nie da z Chaosem. Spaliłem strefę chłopakowi, ale zabrakło czasu, żeby zakończyć temat. Zabrakło, bo to Szymuss pojechał mnie Princem i kozami na dopałce. Generalnie jestem przeciwny eksperymentom na zwierzętach. To nie było ok. :)

Runda II vs Omen Empire 1-1
Omen miał skaczących imperialistów pod wodzą Cesarza, z Greatswordami, którzy łapali bonusa za wchodzące jednostki. W pierwszej grze wszystko potoczyło się dobrze, głównie za sprawą sympatycznego Polyboga, który w odpowiednim momencie (po obejrzeniu spadającego cesarza z doublinga) zablokował wejście legendy opsa. W grze drugiej start był nieco słabszy, i w kluczowym momencie popełniłem koszmarnego babola zbytnio się spiesząc. Nie cofnąłem sobie Lincolna Elitą. Gdybym wrzucił go z powrotem przez Hidden Agenta - pewnie bym dopalił drugą strefę - i temat zostałby zamknięty. Na trzecia grę zabrakło czasu:/

Babol incoming :/
Runda III vs Susa High Elves 1-1

Jadą po Ciebie!
 OMFG. Ilość indirektów, które dostałem na twarz do trzeciej tury, sprawiła, że już miałem poddawać partię. Udało się jednak odwinąć, i dopalić wroga. Po raz kolejny niemiecka gospodarka pozwoliła wygrzebać się z czarnej du.. W grze drugiej było dość biednie, a przeciwniczce podeszło zacnie. Nie udało się skontrolować kingdoma, mag loeca był na stole:/ i przeszkadzał, wlazł Eltharion i centrum stolicy - nie udźwignąłem :(
W trzeciej grze zostało nam mało czasu, po początkowym rozstrzelaniu przez Lothern Sea Mastera, przeszedłem do ofensywy. Elita wracała chłopaka na łapę, pantery i spółka spaliły już jedną strefę. Zabrakło czasu, a byłoby chyba do przodu.:/ Szkoda

Runda IV vs Repek Lizardmen 2-0
Z Repkiem trafiamy na siebie przez ostatnie trzy turnieje. Tym razem w miejsce umarlaków wziął Jaszczury.

Nie ma Karnozaura? oops..
 Po grach odniosłem wrażenie, że są jednak nieco zbyt wolne. Podobny problem miał Borin tydzień temu. Wybitnie podchodziło mi to czego potrzebowałem, dyscypliny pojawiały się jak na zawołanie, Wilhelm mieszał po bokach, Legendę, której nazwy ie jestem w stanie zapamiętać, udawało się skutecznie ściągać w szybkim czasie. "Gadzie Pierdolnięcie", czyli Oszalałego Karnozaura udanie blokował Corb Polybog, który po raz kolejny okazał się przydatnym bydlęciem. Nie bez szczęscia, ale obie gry do przodu. Najs.

Turniej generalnie zacięty, każdy w zasadzie mógł jeszcze coś ugrać - Stach z Keilem ścigali się z nieobecnym Raskoksem, niższe rejony tabeli również  konkurowały o chwałę i awans wyżej.
Dashi vs Lup
Repek na drodze do zwycięstwa.
Z ostatnią rundą przyszedł czas na ogłoszenie wyników tych turniejowych, jak i ligowych, dzięki excellowi byliśmy na bieżąco w tym temacie i ogłoszenie ostatecznej kolejności zabrało nam jedynie kilka minut.

Tryumfator Drumdaator :) 


Vereny i draft w tle.
Pogratulowaliśmy sobie wzajem, podraftowaliśmy spaczeniowe dodatki i zmieniliśmy lokal.
Na Reformackiej początkowo było mało miejsca, ale mocne łokcie dały radę. Zasiedliśmy do spożycia i świętowania.
Dwarf. Ambush 1:)
Szymuss: "Dwie Legendy Chaosu - Pan Koza i Spawn"
Long live Invasion!
Propsy dla całej ekipy i szacunek za Toughnessa:) Updejty wszelkie pojawią się soon, Podobnie podsumowanie zakończonej ligi. Chce się grać w dobrym towarzystwie! peace


poniedziałek, 9 grudnia 2013

Turniej 11. We have a winner!

W zeszły czwartek W GHC zabraliśmy się, żeby po raz kolejny już rywalizować na polach bitewnych Inwazji. Sukces ponownie odniósł Drumdaar wygrywając, za plecami mając Stacha pilotującego Dark Elfy i Szymussa, który swym Sigvaldem wdrapał się na najniższe miejsce podium.
Z ciekawostek - każda z nowych ras pojawiła się na turnieju! Propsy za pierwsze próby (i drugie Repka i Susy:))


W końcu wrócił Weaver, którego szczury siały postrach. Gdyby nie drop w ostatniej rundzie, pewnie byłoby podium!
Graty też dla Lupa, za najwyższe chyba jak dotąd miejsce - tak trzymać, forma rośnie z turnieju na turniej:)

Ja wybrałem się ponownie z Imperium. Zmieniłem legendę - z Karola na Volkmara - i przygotowałem deck na machaniu jednostkami, z Called Backiem i Call for Reserves (wykorzystującymi Elitę i zdolność Legendy). Kuźnie zapewniać miały dobrą ekonomię, infiltracja przytrzymać dociąg wroga. Nie byłoby źle, gdyby nie fakt, że pech w dociągu zdaje się mnie nie opuszczać:/

Runda I vs Stach Dark Elfy 1-1
Ech, Gwiazda TV na początek. W pierwszej grze mimo prób przeszkadzania. Stach przewinął mnie utylizująć Crone, i odpowiednie supporty. Po tym jak spadła druga misja odwijająca położyłem grę. (Na nieszczęście była pod sam koniec talii). W drugiej grze poszło ładnie, niezły start, szybka rozbudowa, Volkmar na stół i jedziemy z koksem. Na dogranie trzeciej zabrakło czasu.


Runda II vs Szymuss Chaos 1-2
Zaczynałem, więc hyc hyc i jedziemy ze szybkim startem. Zaopatrzeniowcy, kuźnie i kościoły dały radę, Sigvald standardowo dostawał od Dziewczyn na raz po twarzy. Harmonijny wzrost i pierwsza do przodu. W drugiej słabe dojście, start opsa i jego szczęście, zamiotły sprawę - poddałem w miarę szybko, bo widoków na zmianę sytuacji nie było, a chciałem jeszcze zagrać trzecią i zmienić ton kaszlu a zewnątrz. W trzeciej wielka dupa. Nie podeszło nic:/ Kozy przyspieszyły wcisk. Słabo się to zakończyło. Gra i runda w plecy:/

Runda III vs Valathorn Dark Elfy 1-2
Ech no dupa blada. W pierwszej przy niby znośnym starcie, na stół szybko wskoczyły dwa Cienie i Baby Jagi. Niestety nie było czym ich zatrzymać:/ W pierwszych dwudziestukilku kartach podeszły mi 4 jednostki (z 20 w decku):/ Jak mawia klasyk - "Supporty gry nie wygrywają" - no i dupa. W drugiej grze było już rozsądniej szybka rozbudowa, Choseni i Volkmar, Called Backi i Ostrknachci. Do przodu. W trzeciej był moment, gdzie była szansa na przełamanie z mojej strony, ale zabrakło. Znowu w plecy. Plaża nadchodzi.

Runda VI vs Bye 1-0
no ledwo, ledwo się udało, drugiej nie dograliśmy.

Runda V vs Repek Undead 2-0
Repek ze swym poprawionym kombem na nieświeżych. Szybki win. Główny powód to słabe starty Repka i pierdylion infiltracji, które otrzymał we wczesnych fazach gry. Sorry mate:/


Turniej dość słaby w moim wykonaniu, błędów się nie ustrzegłem, zabrakło też trochę szczęścia w dociągu. Soon Grande Finale ligi - i jeszcze sporo minigierek na kilku poziomach.
Czy Keil doścignie Raskoksa, a Stach ich obu? Valathorn ucieka przed Dashim, ten przed Repkiem, którego z kolei gonię ja:P Czy Xasinus doścignie Lupa? Mimo czterech (zwyczajowych) rund na koniec ligi - może dojść jeszcze do sporych przetasowań. Wszystko wyjaśni się już w najbliższy czwartek. Prawie wszystko. Najważniejsze już wiemy:)


na turniej przed końcem zapewniając sobie bezpieczną przewagę. Gratsy Mate:) Aha - achieve odblokowany:)
Drumdaar świętujący Zwycięstwo:)

Widzimy się już w czwartek. Zabiorę pewnie kolejną Legendę:P peace