piątek, 29 listopada 2013

Turniej 10.

Wczorajszy turniej był pierwszym po wyciągnięciu wtyczki podtrzymującej Inwazję przy życiu przez FFG. I póki co - jest bez zmian. Frekwencja piętnastoosobowa zapewniła różnorodność decków i spore emocje. Zadebiutowały również dwie z nowych ras - Repkowe Undeady i Wood Elfy Susy.

Na turniej - chcąc domęczyć achieva imperialnego - zabrałem niemiecką zbieraninę. Deck choć duży, w kilku grach testowych śmigał w miarę sympatycznie. Dociąg w imperium to nie problem, kuźnie z Derricksburga i Zaopatrzeniowcy pozwalają wrzucić Karola nawet w drugiej turze, bez większej gimnastyki. O ile karty nie są jakoś szczególnie złośliwe da się wyjść z większości sytuacji obronną ręką. Na nieszczęście w ostatnich dwóch rundach dostałem po dupie od późniejszego top2 turnieju - ale o tym za chwilę.
Mają pełno drewna. Seriously.

Runda I vs Susa Wood Elves 2-0
Siadam i widzę na przeciwko nową stolicę. Generalnie nie bardzo wiem czego się spodziewać, bo dokładniej z HK przyglądałem się w sumie jedynie umarlakom i skavenom. Nic to devki idą w ruch i jedziemy. Jako, że zaczynałem, a talia chodziła tak jak miała - startujemy dość przyzwoicie. Rozwój z obu stron, Polybog trochę krzyżuje szyki, bo najpierw banuje mi taksę, potem znika i po swym powrocie banuje Osterknachtów:) nic to trza napierać. Przyznać muszę, że atak w strefę z kilkoma devkami, Ariel na stole i pieniędzmi u opsa przeprowadza się z dreszczem emocji:P Jakoś jednak się poskładało dobrze i pierwsza gra do przodu. Choć z oporami i w mękach. Te pierdyliony devek jednak zmieniają postać rzeczy:) W drugiej start fachowy ponownie, plutony dowoziły zasoby, i mimo (jeśli dobrze pamiętam) Polybogowego bana na Karola udało się pomachać jednostkami i Cesarz poprowadził frontalny atak na czas. Zdążyliśmy. Jest do przodu.

Runda II vs Xasinus Empire1-1
Mirror. Xas w pierwszej rundzie przystopował 2-0 Dashiego również w niemieckiej tonacji, więc myślę sobie - "oho, będzie pojazd niestandardowy":P Wojowniczy rush przy akompaniamencie bawarskiej nuty szybko zaczął mi nabijać damage, ale jakoś podeszły karciochy, podjechał KF ze swoimi wybrańcami i udało się opanować sytuację. Pierwsza gra do przodu. W drugiej męczyłem się strasznie licząc na kluczowe dla tej gry karty - taksy i chosenów. Nie podeszło ani jedno ani drugie, potańcowaliśmy zatem z fickle swordsmenami i innym tałatajstwem. Pojazd się dokonał. 1-1. Na trzecią zostały dwie minuty. Idziem dalej.
Pojadę Cię szrotem.

Runda III vs Szymuss Chaos 2-0
Spawn w chaosowym wydaniu z zeszłotygodniowym deckiem, który zapewnił mu ostatnio wygraną. Miało być srogo, bo Sigvald i inkruzje wracające z Arcane Power. Był Sigvald, były inkruzje, ale były też dobre karty w ręce i na stole. Chłopaki radziły sobie z inkruzjami, Gorące Dziewczyny obiły Sigvalda. Wbrew przypuszczeniom - najłatwiejsze dla mnie gry tego dnia. Skończyliśmy chyba po 20 minutach. Plan wykonany - jest 2-1-0. Trza było chyba dropować:P bo kolejne dwie rundy tylko zdenerwowały.
Sigvald skrywa łzy za tarczą.

Runda IV vs Borin Dwarfs 0-2
Wiem co ma w talii, bo ogrywamy to kiedy czas pozwala. Niewygodne to dla mnie strasznie. Agresywna kontrola kurdupli i ich brak targetowania tylko komplikują sprawę. Latające pielgrzymki i demolki, spite'y na twarz i spirit slayerzy na dokładkę nie dają wiele czasu na rozwój. Robię co mogę, ale wiele się nie da - zwłaszcza, że luck gdzieś zaginął - starty mierne, a karty dochodzące w drugie tempo nieszczególnie szczęśliwe:/ Szybkie 0-2. Słabo.
"Am gonna kick yer butt!" 















Runda V vs Keil Chaos 0-2
Po zeszłotygodniowej porażce wiedziałem mniej więcej o co kaman. Podobnie do gier rodzinnych, karciochy nie podchodziły, dyscypliny nie były takie żelazne, a przede wszystkim spóźnione, diecezja gdzieś w decku - incoming bomba zarazy załatwiła temat. Ptasior z dodatkami i unleash. Gry bez wielkiej historii i bez oporu z mojej strony. Smuteczek. Szkoda, że na koniec gdzieś się dobre rzeczy pochowały:/ damn.
.Blublablbblbalbla

Podsumowując - turniej na propsie, bo sporo się działo. Gry zajmujące i skłąniające do kombinowania. Za tydzień kolejna odsłona imperialna. Zobaczymy jak to będzie. Ostrzę zęby na Repkowe miejsce:) 3 punkty straty są jeszcze w zasięgu. Za plecami długo, długo nic więc bezpieczeństwo mam. pzdr

Updejty w odpowiednich działach.

środa, 27 listopada 2013

Turniej 9. + It's the end of the world as we know it.

Aloha. Odcięto zasilanie Inwazji, i ciężko przewidzieć jak się sprawy potoczą. Miejmy nadzieję, że duch w narodzie nie zginie i pogramy jeszcze jakiś czas. Zupełnie serio - liczę na jakieś fanowskie projekty, kolportowane w drugim obiegu, które pozwolą tej grze przeżyć jeszcze niejedną zimę.
Psy szczekają (na forach przeróżnych), karawana idzie dalej.
Zeszłotygodniowy turniej należał do sympatycznych, pomimo kilku nieobecności udało nam się zebrać w zacnym gronie i powalczyć o ligowe i rankingowe punkty. Wybrałem się z chaosowym deckiem, który nie był ograny, w którym kart było za dużo, ale przynajmniej był jakiś fun - as usual.
Wyniki pojawiły się nam jakoś późnawo, a pamięć już nie ta - zatem skrótowo po rundach przejedźmy.

Runda I vs Stach 1-2
Imperialny Stachu. Jakoś tak wychodziło, że kto zaczynał ten wygrywał. Stach fachowo prowadził oddziały, więc historii wielkiej nie ma. W drugiej skontrolowany szybko się wyłożył.

Runda II vs Borin 0-2
Jakże mnie kurduple wnerwiają. czyszczę stół w drugiej turze. W czwartej w zasadzie mogę pakować już klamoty. Zdolność dwarfów do odbudowy z niczego, i agresywna kontrola - to coś czego można pozazdrościć. Borinowi podchodziło wszystko co potrzeba - ja z kolei, po niezłym starcie, w drugim tempie wpadałem w dołki wykopane przez górniczych szkodników. failowo, ale do przewidzenia. niestety.


Runda III vs Repek 2-1
Jest źle. Pewnie będzie gorzej, bo naprzeciwko Boreasowo/Repkowe cuda. Z dark elficką stolicą przyszła destro zgraja, byli zielonoskórzy, były szczury. W drugiej grze zrashowanym został, dwie pozostałe to kontrola - większa lub mniejsza - i unleashowanie kiedy nadszedł czas. Do przodu, ale z bólem.

Runda IV vs Omen 2-0
Nieparzyści zielonoskórzy napędzili stracha. Czyszczenie stref (bo większość szrotu 2 w plecach) i wbijanie bonusowych damagy bolało, ale umiejętna kontrola dewek i opóźnienie zielonej inwazji duetem temple/den pozwoliło odkręcić obie gry. Nie oszukujmy się - podchodziło.

Runda V vs Keil 1-2
Chaos Keila. Przegrałem kostkę. Przegrałem grę. Kto zaczynał ten wygrywał. W każdej grze w zasadzie kontrola dość jednostronna. Wiele zrobić się nie dało. W odpowiednim momencie bomba nie przyleciała.
Szymuss i nowa kolekcja bielizny pancernej. Suty na napierśniku na propsie.

Propsy dla topki, zwłaszcza dla Szymussa, który w parze z Sigvaldem zawojował krakowskie podwórko. Szacuneczek. Jutro kolejny turniej, relacja będzie zatem pewnie szybciej i świeższa, i z większą ilością detali. pzdr

Updejt tabelek/achievów coming soon.

poniedziałek, 18 listopada 2013

Turniej 8.

Kurz już opadł na polach bitew naszego zeszłotygodniowego turnieju, pojawiły się wyniki - zatem updejt tabelek, achievów zrobiony. Wystartowałem ponownie z Imperium, w ramach niezrażania się do Niemców. Wynik średniawy 2-1-2, sporo kupy na startowych rękach, umiarkowane szczęście w rzucaniu kostką - nijak było:)

Z 14 osobową frekwencją, grało się sympatycznie, bo żaden Bye nie wisiał z kosą nad głową.
Pierwsza runda to spotkanie z Ulthuańcami Elessara, dzielnie dowodzonymi przez Ślepca.
W obu grach Eltharion pojawił się na stole, ale sympatyczne dziewczyny z sigmaryckiej bandy radziły sobie w miarę szybko. Niemniej w pierwszej grze szybko dostałem dwadzieścia kilka indirectów, i jedynie niemiecka gospodarka i wrzucanie dmg na chłopaków i dziewczyny pozwoliło przetrwać. A potem wszedł Cesarz. I zakończył męki swych poddanych. W drugiej grze KF pojawił się tylko chwilę po El'u (o ile dobrze pamiętam), no i generalnie jakoś fajnie podchodziło, zatem do przodu. 2-0.


Runda druga to powtórka z rozrywki (rozrywkę miał głównie ops:)) sprzed tygodnia. Czyli Niemce Dashiego. Tydzień temu kontrolowaliśmy się wzajemnie - kończąc na 1-1 i pasjansie w trzeciej partii. W tym było trochę inaczej, i śmiem twierdzić, że każda z partii rozstrzygała się w głównym stopniu w zasadzie już na starcie. Rzucamy kostkami (2k10) - remis, powtórka - Dashi z przodu. Patrzyłem z zawiścią jak Dashi wystawia z łapy chyba ze sześć kart dociągając w międzyczasie kolejnych kilka. Ja wyszedłem chyba z dwóch.. trochę słabo. Pomęczyliśmy się trochę i graliśmy drugą. Myślę, sobie nie ma totamto.. zaczynam, nie?;) wychodzę (po mulliganie) z 5 kart.. 4 misji i taksy. jakoś tak.. młotków zabrakło. Nie syciło wyraźnie (gorzej miałem chyba z Drumdaatorem:P) ale jeszcze powalczyłem. Po jakimś czasie prawie się odwinąłem, ale Oberst Dashimann dopalił. (bo prawie robi różnicę)

W trzeciej odsłonie trafiam na Yotankę, którego chaos zarastał chaszczami. Drewno, na drewnie składował dzielnie w Blasku Morrslieba, w oczekiwaniu na Wielkiego Ptaka, który (ponoć) tka los.
Jak tkał tak tkał. Trochę błędów opsa:/ i dwie gry wyciągnąłem. W środkowej dostałem po ryju unleashem, zresztą sam do pieca dołożyłem kilka sztuk Rodrikami - no ale cóż.. mniejsze zło miało być;) Thx dla opsa za nie granie w końcówce na czas. Bo czasu nam zostało niewiele, ale wlazł KF i ogniste dziołchy z Willem - do przodu. 2-1.

Zbliża się 4. runda i chcę grać z każdym oprócz Stacha, który pilotował swoje Imperium. Bo wiecie, ten Imperialny Stach, to ciężka przeszkoda jest. ok. Wylosowało Stacha. Scouting miałem dość słaby tego wieczoru, bo o tym, że ops z restrykcji wziął Verenę dowiedziałem się gdzieś w trzeciej turze. Czysty stół - nie wiem czemu byłem przekonany, że devki dowiozą mi Rodricy przeciwnika. Shit happens. W konsekwencji pierwsza w plecy.
W drugiej już coś tam kładłem:) i w bólach wyciągnąłem na remis, albo Stach poddał jak zrobiło się gorąco? nie pamiętam. Popykaliśmy jeszcze trzecią, ale zabrakło czasu. 1-1.

Przed ostatnią rundą nie jest źle. 2-1-1 i widoki na przyszłość świetlaną. Drumdaator przysiadł się ze swoim DestroInternational na orkowej stolicy. i skończyliśmy grę (w sensie obie) w niewiele chyba ponad 10 minut. Ja starty bez rewelacji, a cfaniak z naprzeciwka miał wszystko co potrzeba. Jak support to pillage. Jak Werner na snotach to lobber
- inne jednostki były niestety na bieżąco gwałcone przez zielone hordy... Snoty dziubały sswoje, a resztę dopalał międzynarodowy zestaw: Pająk, Szczur i Bloodek. Szybka gra. Żal ścisnął dupsona:)

Turniej fajny. Kolejny już soon, więc widzim się na miejscu. peace

piątek, 15 listopada 2013

Mroczne, wredne ... Imba !!!

Jako, że granie DE mi się totalnie przejadło chciałem napisać kilka słów o jednym z mocniejszych decków w aktualnym meta (przynajmniej do wejścia HK).
Powiem szczerze - deckiem zagrałem 5 razy w lidze krakowskiej i na regionalsie w Katowicach, sprawdzał się wyśmienicie - łącznie przegałem tym deckiem tylko dwie gry - w tym nieszczęsny mecz w Top8 z Jaszczurem (ahhh 5 min więcej i by sie udało ;-) ).

Talia:
http://deckbox.org/sets/510886

3 Walking Sacrifice - lojalkowy must have, do tego pod HT
2 Shades - słabe na mirrory - ale jednak kontrola ręki, z Crone podwójny zysk
3 Hag Queen - HPki, obrona legendy z Krakena, no i kontrola ręki
3 Dark Elf Infiltrator - jednostka prawie bez wad, czasem wchodzi za 0, z Krakenem IMBA
3 Seasoned Corsair - wiadomo
1 Cold One Champion - tech na mirrory, a tak poważnie grał bardzo dużo i robił gry

3 Call of the Kraken - cudna uniwersalna karta DE
2 Hate - tylko dwa? tyle miałem i tak już zostało ;-)

2 Whip the Slaves - dociąg i ładowanie HT (super z ofiarą)
1 Barbed Snares - miejsce tylko na jedne - ale są sytuacje gdy pozwala odrzucić te kilka brakujących kart
2 Bloodburn Poison - tech od drumdaara, karta zaskakująca, kontrolna i obronna, dzięki niej można zdjąć jednostki z 4 hp

2 Chillwind - obrona legendy, ewentualnie ponowne odpalanie "baby"
2 Shattered Thought - ściąganie koksów (po wcześniejszym skontrolowaniu ręki)

2 Offering to Hekarti - Hekatron i wszystko jasne - 2 w zupełności starczają
3 Raiding Ships - skracanie decku, kontrola ręki, pod Krakena


3 Crone Hellebron -  w przewijarce bez wad

3 Chill Sea Watchtower - na start i pod statki (wrzucamy głównie do questa, żeby zdjąć LM)
3 Corsair Tower - kozacka karta wygrywająca gry. Wcześnie na stole robią robotę.
2 Slave Pen - ekonomia, uwaga z wrzucaniem do questa
3 Temple of Spite - restrykcja
1 The Liber Mortis - bo rezerwa musi być


Plus
1 Heroic Task
1 The Liber Mortis - Imba karta zwłaszcza wrzucana za free z legendą - wygrywa gry


Łącznie 51 karty.
Talia ulegała drobnym zmianom. Początkowo brakowało snarsów i Championa, był za to Arcane Power lub Mortella.

Jak tym grać?
Żadna filozofia, kontrolujemy przeciwnika i przewijamy. Nie zrzucamy po 10 kart na turę bo nie ma czym. Trzeba pamiętać ze złodzieje zabierają często turę przeciwnikowi. W tym czasie jak najszybciej czyścimy mu rękę. Crone przeważnie wchodzi jak mamy czym ją obronić albo jeśli w tej samej turze wrzucamy LM. Talia jest mega mocna jak zaczyna, ale jako drugi też nie stoi się na straconej pozycji. Wiele kart pozwala wywinąć się z bardzo krytycznych sytuacji.
Dezercja? Boli ale nie zabija, zawsze można dociągnąć drugą LM, poza tym nie jest ona kluczowa do zwycięstwa - tylko znacznie je ułatwia ;-). Do tego kontrola ręki daje szansę na wyrzucenie tej niedobrej karty przeciwnikowi :)
Słabości? Brak kontroli supportów.

Antytalia? Wbrew pozorom z Imperium gra się całkiem nieźle (chociaż kościoły bolą, brak kontroli supportów i  trzeba płacić za LM).
Najcięższy matchup - moim zdaniem Chaos na Sigvaldzie.

Trzeba uważać, żeby samemu się nie przewinąć - niestety czasem jest się na granicy.
Talia jest bardzo silna i przy jako takim ograniu pozwala naprawdę osiągać niezłe wyniki. Nie jest innowacyjna - ale wydaje mi się, że ma ten słynny "balans" - który pozwala wygrać z każdym.

Szczerze mam nadzieję, że nadchodzące rasy neutralne osłabią sytuację DE na scenie, bo mimo wszystko wydają mi się najmocniejszą rasą na ten moment.




środa, 13 listopada 2013

Turniej 7.

Początek końca (drugiej połowy ligi) za nami. Przyzwoita frekwencja, ale brak powalających wyników z mojej strony:/ Zabrałem Imperialistów, ale czy to brak czasu, czy brak zdolności.. zaowocowały daremnym wynikiem 1-3-1. Gdyby nie smutny Bye i kilka minut w jednej z gier, wykręciłbym przynajmniej achievowego My life'a, a tak dupa blada:/ no goddamnit!
Jutro kolejne spotkanie, i już nie ma zmiłuj, trza napierać i nadgonić trochę punktów w klasyfikacji.

W odpowiednich zakładkach odpowiednie aktualizacje.

Aaa i gdzieś na horyzoncie majaczy regionalny turniej w Krk.