piątek, 28 lutego 2014

Turniej 8. - Fat Rat.

Wczorajszy Tłusty Czwartek w GHC prawdopodobnie rozstrzygnął kwestię Zwycięzcy IX ligi krakowskiej. Obżarci pączkami daliśmy się sponiewierać przez naszego naczelnego Ratmana, który poobgryzał nas z tłustych punktów zgarniając niemalże całą stawkę :)


Mimo, że lista obecności była w tym tygodniu nieco krótsza niż zazwyczaj - i przyszedł ten cwaniak  BYE - turniej był zwyczajowo ciekawy i stawiający sporo wyzwań. Jak już wspomniałem wcześniej Raskoks bezwstydnie wygrał turniej (propsy mate!) z Keilem tuż za plecami. Mi udało się przysiąść na najniższym miejscu podium - sporo szczęścia, choć trza przyznać, że talia w miarę dobrze chodziła. Grupa pościgowa (Borin, Stach i Drumdaar) skończyła w środku tabeli i szanse na dogonienie Lidera przed końcem ligi drastycznie zmalały.
Lider.
 Zgodnie z planem przylazłem z Mroczniakami na discardzie łapy - ze zmianami w stosunku do ostatnich spotkań. Wyleciało z decku blisko 10 kart, bez hejtów, chillwindów i innego tałatajstwa. Pojawił się przewidywany Bloodlust (głównie w perspektywie Chaosu).
Trza było posłuchać Wujka Dobra Rada (Przemo) i wziąć przynajmniej jedną mapę do decku ;) zagrałoby w finałowej rundzie na bank:P

Runda I vs BYE
Jak Bye to w pierwszej rundzie :P 3 punkty do ligi za darmo. Pierwszy w tej lidze bye dla mnie. Mam nadzieję, że ostatni. Ochlałem się wody po Pączysławie, dym w plenerze i pobieżny scouting przed kolejną rundą.

I'm coming for you!
Runda II vs Drumdaar HE 1-1
Pan Trener przyszedł z Ulthuańcami "bocznymi", które bolały mnie przez kilka ostatnich spotkań. A to niefortunny dociąg, a to nietrafiony odrzut - tak bywało dotąd. Mimo względnej biedy w obu startach, wcześnie pojawiały się Wieże Korsarzy - pomagało to rozpocząć kontrolowany przez odrzut łapy zrzut decku, w czym wyraźnie pomagał mi Drumdaator - zasysając pierdylion kart. Było mega blisko w pierwszym starciu, niemniej udało się długouczych przewinąć w samą porę. W drugiej potyczce zabrakło nieco szczęścia w dociągu i ST w kluczowym momencie. Dopały zrobiły swoje i już nic nie mogło mnie uratować. Zaczęliśmy trzecią i niewiele zabrakło do końca. Pewnie byłoby w plecy, ale czas był dosyć łaskawy i przeżyłem z remisem. Kluczowe w rozgrywce były spadające z decku/ręki karty - w końcu trochę Asuryanów, Wiatrów i innego badziejstwa nie trafiło we mnie, tylko do discardu. Miła odmiana.

Dali sobie po razie.
Runda III vs Stach UND 2-0
Ze Stachem również wcześnie na stół trafiały CT. Starty były raczej nie najgorsze, a odrzut z łapy zaczął się stosunkowo wcześnie. Pomimo BDKów siejących popłoch wśród moich załogantów, udało się przewinąć Stacha tak w sam raz - zostawiając mu tyle kart na ręce ile potrzeba. Druga gra chyba jeszcze lepiej dla mnie się ułożyła. Wszystko w zasadzie podchodziło tak jak powinno i nie było powodu do narzekania. Stach - przyznać trzeba - miał też sporo pecha - dwie pod rząd Inwokacje Nehekha nie przyniosły nic. Poza porażką:/ Gratsy dla opsa za ogarnięcie wszystkich już ras turniejowo - teraz pozostaje jedynie zabrać się za okołowarszawskie przygotowania.

Miejscówka na Regio w Sylvanii.
Runda IV vs Borin WE 2-0
Familijne spotkanie. Brodata wersja leśniaków potrafi napędzić stracha, ale mimo wszelkich starań problemy z lojalnością pozostają. Generalnie nie miałem na co narzekać, mimo wczesnych pielgrzymek, demolek i innych trickyshitów udawało się pozostać w grze. Odrobina cierpliwości, możliwa dzięki komfortowym Kultom Rozkoszy, pozwalała na nienerwowe rozwijanie maszynerii zniszczenia. Infiltracja sił przeciwnika i nasza propaganda strzaskała myśli komu potrzeba, zazdrosne oczy zwrócone w stronę lasu przechylały szalę na moją korzyść w krytycznych momentach. Czarodziejki zrobiły swoje dopalając zadrzewione strefy przeciwnika. W grze drugiej też było dobrze - dużo przeszkadzania, sporo odrzutu, w finalnym momencie - bo czas już się kończył - Maniek pojawił się z gościnnym występem. Jest ok.

Really?
Runda V vs Raskoks SKA 1-1
Często się ostatnio widzimy :) i za każdym razem robię co mogę, żeby pourywać punkty. Mimo, że rywal zasaidał do stolika z bilansem 4-0-0 , a w małych grach 8/0, liczyłem na wina :P
Co jak co ale Darki muszą sobie radzić ze Szczurami, no bo jak to.. Wszystko byłoby cudnie gdyby moja restrykcja pojawiła się choć raz na stole. O ile Hekatron pojawiał się wcześnie i bankowo, o tyle PC nie chciały ani razu. (Mapa sugerowana przez Przema - pozmieniałaby pewnie sporo) O grach pisał też Raskoks na forum więc wiele nie dodam. Bloodlusty punktowo traktowane ratowały mi dupę i spokój ducha, zasadzki moje zniechęcały do działania - udało się kilka razy przetracić gryzoniom kręgosłupy - lecz o kilka razy za mało. Przegrana gra - to moment. rachu ciachu i do piachu. W ostatniej już sę w sumie witałem z gąską. Miałem same dobro na łapie - szkoda, że skończył się czas - ale odkuję się nstępnym razem ;)

Don't disturb the beast.
Turniej na propsie, miejsce na propsie, gra z jakby mniejszą ilością błędów - ale jednak były. Deck w miarę chodzi, wrzucę pewnie po zmianach za tydzień. Jeszcze raz muszę przymęczyć Ociemniałymi. Czekam na następny tydzień. peace



środa, 26 lutego 2014

Turniej 7. - Everybody Hurts.

Turniej za turniejem, tydzień w tydzień - IX liga krakowska przybliża się do swego końca. Cieszy - zwyczajowa już - solidna frekwencja. Bardziej cieszą chęci (tych kilkunastu regularnie pojawiających się osób), żeby skrzywdzić przeciwnika po drugiej stronie stołu. Pewnie trochę w tym przypadku, a trochę wzrastającego skilla wszystkich zainteresowanych - tak czy inaczej - sympatyczne jest, że każdy jest w stanie spuścić łomot każdemu. Nie ma totamto - musi boleć.


Turniej, na którym każda z 10 ras miała swojego reprezentanta (!!!), wygrał Repek. Jego zielone żołdaki rozwiały wątpliwości pozostałych graczy. Na drugim miejscu podium przysiadł chaotyczny Keil, który odrabia ligowe zaległości w tempie godnym uznania. Bucholce rozwiązały wątpliwości odnośnie miejsca trzeciego - załapał się na nie Szymuss. Miejsca 3 - 8 z 9 punktami pokazują jak wyrównany był to turniej :) Ligowa wierchuszka zanotowała nieznaczny spadek formy - Raskoks, Borin, Stach i Drumdaator poeksperymentowali z nowymi taliami - co nie przyniosło chyba spodziewanych efektów.

It is on :)
Ja, zmierzając w stronę Mrocznego achieva, zabrałem po raz kolejny talię DE, zmieniając kilka kart w stosunku do poprzedniego turnieju. Turniej wykazał konkretne braki w decku, i jego słabość w stosunku do chaosu.. Przy Kultach w miesce restrykcyjnej Świątyni Złośliwości - ściągnięcie Ptasiorów jest kłopotliwe ponad miarę jeśli nie podejdzie wcześnie Hekatron :/ słowem - słabizna.
Plusem jest to, że zagrałem 5 rund (BYE mnie jakoś ominął :P), w tym 4 z graczami z czołowej 10 rankingu. Gry, w których dostałem po tyłku, pozwoliły wyciągnąć jakieś wnioski; częściowo zabrakło szczęścia w dociągu:/

Runda I vs Borin WE 1-0
Ha! Rodzina w zalesionym wydaniu. Przywoite początki z obu stron, ale jakoś mi podchodziło chyba lepiej w midgamie. Kulty dały czas potrzebny na rozbudowanie maszynerii discardującej łapę, Konwenty pomagały dopalać strefy w odpowiednim momencie. W drugiej grze mimo szybkiej Dużej Brody z przodu, udało się oddalić w czasie moje dopalenie, karty zaczęły lecieć z łapy - zadając obrażenia tu i tam. Zabrakło czasu na dokończenie, ale byłoby do przodu (prawdopodobnie).

Patataj, patataj.
Runda II vs Keil CHA 1-2
Pierwsze schody. Nienajlepsze starty. Schowane w przegranych grach Hekatrony, słaby timing Strzaskanych Myśli - i Ptasiory załatwiały temat. Jedną grę urwałem. Trochę za mało:/

Chaos tu, Chaos tam.
Runda III vs Dashi CHA 0-2
Schody drugie. Jeśli start był ok, to Dashi kontrował do zera. Zera. Damn! Później standardowe problemy z chaosem i oklep bez odzewu. Dwa razy. Fck :/
Podwójne baty chaosowe wymusiły jakieś przemeblowanie w decku, 10 kart zostało zastąpionych - czy to coś da zobaczymy jutro ;)

Runda IV vs Drumdaar EMP 2-1
Ech..  Nie było źle. W przegranej grze zabrakło w odpowiednim momencie Kultów/Shattered Thoughtsów. Faszysta - dawno nie widziany - sieje postrach niesamowity :) Gdyby nie był w obecnym meta na restrykcji, podejrzewam, że Imperium miałoby z górki chyba z każdym poza może farciarskimi Orkami. Pozostałe dwie gry pod kontrolą. Powolutku dziubiąc rękę i strefy rozdział niemiecki został zamknięty.

Siurpryza incoming.
Runda V vs Raskoks HE 0-2
Tutaj zabrakło szczęścia. Pochowane ST nie pomagały przyciąć bocznego Śniącego :/ Jakoś tak się w pierwszej grze ułożyło, że nie było tego co potrzeba. W drugiej Raskoks został na 1/2 obrażeniach = 1 karcie lecącej z łapy. Dopalił w samą porę. Baba Jaga nie stawiła się na posterunku i gra w du.. Asuryany i Osądy Loeca wkurzają mocno, choć nie da się ukryć, że przy nieco lepszym podejściu losy mogły być zgoła odmienne. Gry na propsie. Wziąłem poprawkę też na HE zmieniając szereg kart w decku.

I had a blast.
 Turniej wyrównany niemiłosiernie, moje gry już mniej :) Jutro kolejna próba z ociemniałymi, potem pozostanie już chyba tylko jedna do Disciple of Khaine.
peace

piątek, 14 lutego 2014

Turniej 6. - Halfway There.

Połowa obecnej ligi za nami. We wczorajszym turnieju wzięła udział spora grupa inwazyjnych entuzjastów, w reakcji na zeszłotygodniową "nadreprezentację" sił Porządku w tym tygodniu meta nam się nieco odmieniło:)


Jedynie dwie osoby sięgnęły po orderowe decki - w obu przypadkach brodate. Większość dała się przeciągnąć na ciemną stronę mocy. Zaczęło się więc strasznie.
Po ostatnich przygodach z Niemcami, tym razem sięgnąłem po Ociemniałych - w moim tradycyjnym wydaniu - czyli na discardzie łapy, z lekką wkładką przewijającą - Corsair Tower. To co się zmieniło od poprzedniego razu to przede wszystkim restrykcja. Wypadł Temple of Spte (a razem z nią Maranith), przyszedł w zamian czas na chwile przyjemności - Pleasure Culty. Korespondencja z naczelnym krakowskim trenerem i konstruktorem + analiza ostatnich zabaw z Dark Elfami  - nie pozostawiły wiele miejsca na wątpliwości. Kulty są kartą, która pozwoli mi pożyć kilka tur dłużej, i chyba w największym stopniu przeszkadzają przeciwnikowi. (przynajmniej w kontekście naszej ligi) W decku był przy okazji pierdylion jedynek i dwójek - różniastych - ale tak lubię, deck jest bardziej elastyczny i jest szansa zareagować na odmienne zagrożenia. Deck DE

Nie wyszło najgorzej, choć - zdarza się to co tydzień - pozostał niedosyt.

Runda I vs Wilkoo DWA 2-0
Zaczynam, więc niby spoko. Jakoś tam startnąłem - ale ops w drugiej turze wrzucił Duregana - myślę, będzie srogo (patrząc na szrot na mojej łapie). Pograliśmy jeszcze kilka tur, a wyraźnie rozkojarzony przeciwnik nie odpalił akcji swego bohatera ani razu, podeszły odpowiednie karty, udało się nieco przykontrolować łapę, Strzaskane Myśli porozbijały dzielnych Brodatych Obrońców, konwenty dopalały na spółkę z pozostałym stuffem sterfy przeciwnika. Pierwsza poszła do przodu, ale głównie ze względu na błędy opsa. Gra druga to mój niezły start, wioska/konwent/jakiś quest i ofiara. i devka w przód. U opsa jedna karta chyba. Spadła po burnie. (o ile dobrze pamiętam) Statki szybko dopłynęły, razem z załogą i supportami, udało się ograniczyć mocno możliwości gry opsa, dociągał trzy karty, spadały mu dwie. Konwenty i baby jagi robiły swoje. Do przodu bez boleści.

Close, but..
 Runda II vs Szymuss ORC 2-1
Szymuss w tym tygodniu przyszedł z osławionym multiatakiem z restrykcyjną hordą. Mimo, że zaczynał miał mocno pod górkę. Kulty robiły swoje i dawały czas na shattered thoughty, korsarzy i odrzut kart z łapy. Wszystkie gry dość podobne - snoty rozwalały mi jedną strefę - na drugą nie starczało zapału.W przegranym starciu w sumie sam się podłożyłem - zapominając odpalać akcje konwentów, w konsekwencji czego szymuss został na 1 obrażeniu, a ja się frajersko przewinąłem:/ Do przodu, w sumie bez większych problemów - choć snoty są imba, a moje starty były nad wyraz przywoite.

..not enough.
Runda III vs Borin DWA 1-1
Z rodziną gra się ciężko :) zwłaszcza brodatą. Borin dwarfy ma we krwi już chyba i zamiata nimi ostatnio strasznie - co z jednej strony cieszy, a z drugiej sparingi czyni trudnymi nie do zniesienia. Pożytek jedynie taki, że jak coś ugram z nim, to jest szansa powalczyć z pozostałymi. Znam dobrze jego deck, i choć niewiele to pomaga - przynajmniej wiem czego się spodziewać. W pierwszej grze zwyczajowy pornostart z jego strony - ja swoim standardem wioska/konwent. Powsadzałem jakieś jednostki zacząłem zrzucać karty złapy, ale nie przegonisz krasnoludów w ekonomii. Co spadnie to wróci za grosze, tunele dają  kosmiczny dociąg, tunelarze z małymi slayerami czyszczą boki i jest przygnębiająco. Cóż z tego, że Czujny Druchii próbował stopować cwaniackie zagrania, wysłany na Pielgrzymkę kilka razy w końcu zrezygnował i tak było już za późno. W pierwszej grze Borin pogrzebał urazy z przytupem - przeszkodziło w sprawnym oporze również to, że moje restrykcyjne kulty pochowały się gdzieś na spodzie talii. damn! Druga gra to przede wszystkim Kulty (Hekatrona nie wystawiłem chyba w żadnej grze tutaj - nie doszedł:/), które dały chwilę oddechu i na tyle sprawnie opóźniały wroga, że można było zadbać nieco o rozwój bocznych stref, przy okazji dziubiąc nieśmiało  opsa Przyczajonymi Informatorami. Baby Jagi porozsiadały się tu i tam, a Wieże Korsarzy zaczęły robić swoje. Dostałbym ponowne baty, ale.. udało się przewinąć w odpowiednim momencie (czytaj - w ostatnim:)) Zaczęliśmy trzecią i mimo niezłego początku z mojej strony, mam wrażenie, że brak czasu na dogranie pozwolił mi wynieść z tej gry remis. Uff

Come at me bro! :)
Runda IV vs Keil CHA 1-1
Keil powrócił po kilku tygodniach nieobecności, i choć zrobił świetny wynik w turnieju - zajmując drugą pozycję w pierwszej grze przekombinował. Zaczałkosmicznie i soon wbijał mi 4 obrażenia napierając z boku. zamiast dokończyć dzieła dał mi chwilę oddechu, Karty, które podeszły do ręki pozwoliły mi się odwinąć, Korsarz złożył ofiarę Hekarti, strzaskał myśli Księciuniowi, wcześniej Zazdrosnymi Oczętami slubiąc go jeszcze z dwóch tokenów. Po tej masakrze nadpłynęła kontrola łapy i temat udało się zamknąć. W grze drugiej - po mulliganie - wystartowałem z jednej karty - mam świadomość, że tak się nie robi z chaosem, ale nic więcej nie było dostępne;) i tak karta - zejście, karta - zejście w rytmie Ptaków i innych Łobuzów. Gra druga wyraźnie w plecy. W trzeciej zaczeło się sympatycznie i odnoszę wrażenie, że sałbszy niż zwyczajowo start opsa, i moje dobre karty na łapie pozwoliłyby mi dowieść zwycięstwo do końca. Zabrakło czasu. Shit happens.

Scary shit.
Runda V vs Raskoks ORC 1-1
Lider się zazielenił tym razem. Odświeżona wersja starego standardu. Więcej pisać pewnie nie powinienem:) Pierwsza gra w moim wydaniu to solidne dziubanie ręki opsa Informatorami i akcjami Statków, konwenty zajęły się jedną strefą a chłopcy i dziewczęta drugą. Dobrze stimingowane strzaskane myśli skorygowały odpowiednio plany przeciwnika, a Oczy karmiły Tokenami zabawki w mojej piaskownicy. W grze drugiej zabawialiśmy się wzajemnie dosyć długo, przeszkadzając jak tylko można:P Zabrakło mi w kluczowym momencie odrzutu, i Raskoks dopalił mnie zostając na czterech kartach w decku :) Przy trzeciej zaczęło się solidnie po mojej stronie i choć czas nie pozwolił dokończyć, discardująca maszyna zaczynała już przyspieszać i znów odnoszę wrażenie, że mogłem pokusić się o wina. Nic to. Wstydu nie ma.

Bolesne spotkania :/
 Wynik 2-3-0 dal mi smutne czwarte miejsce. Smutne - bo podium było w zasięgu. Pozostaje satysfakcja, że znowu przynajmniej pograłem sobie z turniejową wierchuszką (miejsca 1., 2., 3.) i sympatycznie się grało (z wszystkim przeciwnikami).

Na koniec dzięki za półmetkową integrację w zacnym towarzystwie , za strollowanie Borina - propsy Repku!:) i pozakładowe rozkminy! Druga połowa ligi przed nami!
Widzim się czwartkowo. peace

poniedziałek, 10 lutego 2014

Turniej 5.

Kolejne spotkanie za nami. Kosmiczne ilości remisów, zwycięstwo High Elfów i sporo innych atrakcji urzeczywistniło się w zeszły czwartek. Przy przyzwoitej frekwencji tym razem to siły Porządku przeważały wystawiając ośmiu przedstawicieli.


Imperium w trzech postaciach i trzy krasnoludzkie klany zostały wsparte przez dwa korpusy ekspedycyjne z Ulthuanu. Po stronie sił Zniszczenia pojawili się parami przedstawiciele Skavenów, Chaosu i zielonoskórych. Przyznać muszę,m że przeliczyłem się srogo :) Zakładałem standardową dominację destro - hordy chaosu i mrocznych elfów.. Skończyło się w moim przypadku na jednej potyczce ze Skavenami - reszta to Orderowe zmagania:/
Gratsy dla topki oczywiście Drumdaar ze Stachem są już oswojeni z taką pozycją, niemniej Susa konsekwentnie notuje dobre wyniki szczurami! tak trzymaj!

Zabrałem na turniej Imperialną talię z regio - z kosmetycznymi zmianami - dorzuciłem w miejsce Stalemate'a drugi Łańcuch Błyskawic (polecam wszystkim szczurołapom:)) i chyba jeszcze jakaś jedna karta wypadła.. już nawet nie kojarzę.


Runda 1 vs Raskoks DWA 2-1
Zaczęło się z grubej rury. Lider naprzeciwko, ale w brodatym kostiumie. Niby zaczynam, więc teoretycznie luz. (yeah right;)) Dostałem w miarę szybko, krasnoludzkie zastępy Thana Raskoksa pozamiatały co potrzeba.  W drugiej grze podeszło jakoś radośniej i zaczęło się machanie jednostkami, Elita z Rodrykami robiły swoje, Choseni pilnowali pleców, a Plutoniarze dowozili zapasy. Volkmar na krasnoludy to złoty chłopak, załatwia temat standów i innych dziwnych ruchów łamiących Konwencję Altdorfską. Poszło do przodu. W trzeciej zaczęło się wesoło, Raskoks z jednostki - poszła elita, z supportu - Rodryk, tak to trochę potrwało, tempo jakby po mojej stronie, udało się zatem zamknąć temat i urwać punkty Liderowi. Gry jak zawsze z Raskoksem na propsie - nie przedłużamy, nie bawimy się w nieuzasadnione podchody. Czysta walka po sam koniec. Thx Mate!

Lider się utrzymuje ;)
Runda 2 vs Xasinus EMP 1-0
Kolejna runda - kolejny order. Tym razem padło na Xasinus z jego Imperialistami skaczącymi, tak jak zagra im Cesarz. Generalnie początek był dość wyrównany. Wejście Ludenhofa i obecność przydatnych questów (Hiidden Operative) u opsa, wsparte kompanią przewozową (Red Arrow Coach) obsługującą zaopatrzeniowców - sprawiło, że nogi trochę zatrzęsły się w kolanach. Zgodnie z przewidywaniami soon nadjechał sam Imperator - i zamiast zakończyć swobodnie grę, zapragnął wziąć udział w walce, co skończyło się dla niego smutną niespodzianką zgotowaną przez Chosenów. :/ Po tym wydarzeniu udało się przejąć inicjatywę, Rodriki, Elita (brak Kościołów u Xasa wydatnie ułatwiał temat) i reszta zbieraniny pozwoliła zamknąć sprawę. Ryzyko przewinięcia zostało zażegnane przez dwukrotne odpalenie Recon in Force. Gra trwała długo. W drugiej sytuacja się rozwijała, i kto wie jak by się skończyło.. Czas przyciął dywagacje - jest do przodu.

Imperialny Standard

Runda 3 vs Stach EMP 0-1
Ech, tylko nie order.. Stach zaczynał, i zrobił to znacznie lepiej niż ja, coś tam próbowałem reagować, ale nie widząc szans na powodzenie poddałem, żeby spokojnie zagrać kolejną grę. Tutaj było już dużo lepiej, ale widocznie przelewy nie doszły do biur w Averheim. Taksówki nie pojawiły się mimo, że przekopałem 3/4 talii:/ Brak opcji skaczącej znacząco spowolnił rozwój i ograniczył możliwości:/ Nie udało się skończyć tematu. Czas skończył się ponownie. Propsy dla Stacha - grając Imperium - zawsze w formie!

Klucz do GHC
 Runda 4 vs Susa SKA 1-1
Susa po raz kolejny pilotowała skaveńską hordę. Trzeba oddać, że wychodzi Jej to coraz lepiej i pewniej. Pierwsza gra zakończyła się chyba dosyć szybko, O ile mnie pamięć nie myli szybko spalona pierwsza strefa, soon druga. W kolejnej grze udało się ładnie wystartować, kontrola kingdoma wchodziła zacnie, przeciwniczka zazwyczaj miała do dyspozycji dwa zasoby i niewiele do wrzucenia w pole gry. Odpowiednio skierowane Łańcuchy Błyskawic powstrzymywały mordercze zapędy gryzoni, a reszta ekipy zamknęła temat dopalając co potrzeba. Gry trzeciej - mimo podobnego scenariusza do poprzedniej - nie udało się dokończyć:/ Kilka minut więcej pozwoliłoby na dopalenie drugiej strefy, niestety czas obrabował mnie ze zwycięstwa. damn! :(

Nieukończona deratyzacja :/

Runda 5 vs Drumdaator HE 1-2
Podłamany nieco wynikiem poprzedniej rundy usiadłem do gry z Drumdaarem, który przygotował na ten turniej Helficką ekipę wciskającą się z boku i zapraszającą od czasu do czasu Smoki do tańca. Niefartownie się to wszystko toczyło, i starty miałem sałbawe:/ na domiar złego Asuryan błogosławił co popadnie, oczyszczając mój skarbiec kilkukrotnie podczas początkowych tur. Krew zalewa, Loec zalesia moje tereny, w konsekwencji czego Smoki nie bardzo mają już kogo przestraszać. Smutny scenariusz, ale fajne gry. W środkowej nieco lepszy start pozwolił na cokolwiek, i choć chyba daleko jeszcze było od rozstrzygnięcia Drumdaar poddał grę, żebyśmy mogli w świętym spokoju i komforcie czasowym rozegrać trzecie starcie. Gratsy man za pro wynik !

My tu pitu pitu, a Helfy na przedzie.

Z wynikiem 2-1-2, kolekcją błędów i baboli po mojej stronie i nieubłaganym czasem w tle zakończyłem turniej na 6. miejscu:/ Uczucia mieszane i nawet bucholce nie poprawiły nastroju. Jak się okazało - zagrałem z 1., 2., 3., 4. i 8. uczestnikiem tego spotkania, w tym z 3 osobami z Topki ostatniego regio - nienajgorzej.
W najbliższy czwartek pewnie chwycę za coś innego, mam już imperialnego achieva, trza się postarać o kolejny. do zoo soon!

wtorek, 4 lutego 2014

Turniej 4.

Ech.. zeszłotygodniowy turniej przeminął jakiś czas temu, ale jakoś brak energii mnie dopadł i sterta dystraktorów nie pozwoliła zabrać się za to wcześniej.


Przyzwoita frekwencja i różnorodność decków to już krakowski standard. Zabrakło jedynie Lizardmenów i Leśnych Elfów do pełni składu, liczę, że kiedyś będzie pełny skład - o ile uda się podbić jeszcze bardziej frekwencję.

Destro - zwyczajowo już - przytłacza krakowską scenę, wyniki również odzwierciedlają tę sytuacją. (Widoczne w tabeli Helfy Repka to zakamuflowane orki, które przemalował omyłkowo Stach). Raskoks ponownie zgarnął pulę, mimo, że stracił jakieś punkty w dwóch remisowych grach. Repek z Drumdaarem  dopełnili podium.

Wybrałem się na turniej ze złożonymi na kolanie Undeadami - z wkładką darków (Hekatron, Korsarz),  orków (RIP, Lobber) i chaosowym Bloodkiem. Szczęście do spadających kart było mocno nadwyrężone, częściej niż Bloodek na discardzie lądowały Innowacje i Monastyry - to nie mogło dobrze się skończyć:/

Nieszczęśliwa kompania :/

Runda 1 vs Repek ORC 1-2
Tak się ostatnio układa, że często grywam z Repkiem. Na domiar złego to oponent zaczynał, again. Przy średnim podejściu moim, i niezłym Repka w dwóch grach, zielone złodziejstwo wdeptało mnie w ziemię. Zasadzka snotlingów po raz kolejny znacząco przeszkadza, obszarówka robi swoje, Wurzagh z książką miażdży. Ale nie byłoby źle, gdyby lepsze (odpowiednie) karty pojawiły się w ręce:/ w grze środkowej do przodu, przy drugoturowej chyba legendzie i wczesnym hekatronie. Ech nie lubimy się.

Zielone..

Runda 2 vs Dashi SKA 1-1
Kolejny turniej, kolejne spotkanie z Dashim, kolejny remis. Zabrakło czasu na rozstrzygnięcie. Gaze of Nagash pomagał w trudnych momentach, a jak już pojawił się Hakatron wszystko było raczej z górki. Jedna z gier w plecy - zwyczajnie zabrakło szybkości, żeby przeciwstawić się szczurom. W czwartek nadchodzący pewnie spotkamy się ponownie, i mam zamiar rozstrzygnąć tę grę:P

Nigdy więcej remisów!

Runda 3 vs Mielona ORC 2-1
Zaczynam. Monastyr, w drugiej turze legenda i jest dobrze i z komfortem. I tak dwa razy. W grze trzeciej słabo podeszło Mielona przykontrolowała i nie zdżąyłem się odwinąć BDK po obu stronach robił sieczkę, ale mniejsze doświadczenie oponentki pozwoliło zamknąć tę rundę in plus.

i zielone..

Runda 4 vs Drumdaar ORC 0-2
Orki. Nie zaczynam :/ źle mi z tym. Programowa kostka pogrywa sobie coraz bardziej, choć gdybyśmy rzucali i tak bym nie zaczynał, tak już mam. Drumdaar był w zeszłym tugodniu, był też w tym. Pewnie będzie też w najbliższy czwartek.  Squigi z hordą w tle rozniosły mnie, dopalając co trzeba snotami. Tej karty też nie lubię. W drugiej grze, zabrakło trochę kasiory, żeby obstawić hekatrona i ściągnąć szrot z pola bitwy:/ peszek.

więcej zielonego.

Runda 5 vs Szymuss CHA 1-2
Tu też nie zaczynam. W przegranych grach widząc spadające na discard karty trafia mnie szlag. Najpierw Dwie innowacje i monastyr, potem dwa monastyry i innowacja. Ręki średnie. Szymuss przytrzymuje mnie na starcie i potem jest już słabo. W środkowej role się odwracają, zaczynam klasztorem, potem legenda, potem wampiry i gaze of nagash przytrzymujący opsa ze Skarbrandem na ręce. szitowo wyszło.
Chaos-Szmaos :/

Turniej słaby w moim wykonaniu, i nie ma co zrzucać winy na losowość tego co spada w piach:/ Trza się odkuć w najbliższym czasie. Tabela ligowa się rozjeżdża, a dystans do topki wydłuża coraz bardziej. Zniemczę Was pojutrze. peace