czwartek, 22 maja 2014

Turnieje 4. i 5. - Down in a Hole

PoAssaultowa rzeczywistość okazała się dla mnie dosyć przytłaczająca. Brak zapału, komplikacje z każdej strony i Nurglowa zaraza zawładnęły moją osobą, nie pozwalając wejść w jakiś solidny rytm. Turniej 4. nadciągnął dosyć szybko, wiele się nie zastanawiając wymieniłem się taliami z Borinem, biorąc jego Dwarfy i grając Brodaczami chyba drugi raz w życiu.


Standardowo frekwencja była przyzwoita, aczkolwiek jedynie 5 z 10 ras miało swoich reprezentantów. Puchar zgarnął Raskoks, tuż za nim uplasował się Stach z Zieloną Zarazą, a na najniższym stopniu podium przysiadł Dashi z Imperialnymi Magami. Talię własną - Borina - znałem z widzenia, mniej więcej ogarniałem wstępnie o co kaman, zatem bez napiny, stresu i emocji usiadłem do gry. Z gier za wiele nie pamiętam, bo było to już jakiś czas temu - stąd skrótowo potraktuję poszczególne rundy.

Runda I vs Valathorn ORC 2-0
Wszystko jakoś zgrabnie podchodziło, demolki w tempo, Kazadory ze standa, urazy z łapy. Poukładane to było dosyć szczęśliwie. Szybkie gry , wzmógł się kaszel i ból chorej głowy. Idziem dalej.
takie tam.
Runda II vs Stach ORC 0-2
Tutaj na odwrót. Grając z zielonym Stachem nie zaskakuje mnie już nic. Generalnie wiadomo, jaka karta poleci za moment lub dwa. Podchodziło dość niefartownie - a to tunele się gdzieś pochowały, a to podchodziło samymi jednostkami :/ Starty chba nienajgorsze, ale dochodziła Stachowi kontra w postaci Rzygów w samą porę. Wurzzagha nie udało się ściągnąć raz i drugi - śledzie załatwiły temat - soon podpięta pod szamana książka kręciła Lobberami i wyniszczała moje siły. Nie przedłużając - w plecy. Łeb bolał coraz bardziej.

trudno zatrzymać :/
Runda III vs Szymuss SKA 1-2
Szybkie gry. Wszystkie trzy. Pierwsza dla opsa, który załatwiał temat w odpowiednim tempie. Druga dla mnie - chyba dwie urazy, mali slayerzy - wzmocnieni później tunelarzem - załatwili sprawę. W trzeciej nie wyglądało to bardzo źle, ale Szymuss ostatnim wysiłkiem przebił sie na styk - o to jedno nieszczęsne obrażenie - zabolał brak My Life'a. W następnej ja kończyłem sprawę.
wredne ścierwo.
Runda IV vs Repek EMP 2-1
Repek wspominał już o grze na forum, więc słów jedynie kilka dorzucę. Grało mi się z tym sadomasoczarodziejstwem niewygodnie. Skacze to, Loec robił hokuspokus, dyscypliny drażnią Pielgrzymowanie (choć nie zawsze:P) Udało się przebić jakoś te dwa razy, głównie za sprawą baraków chyba i wrodzonej odporności na magię. Fajne gry, ale byłem już wyraźnie zmęczony.
Czary
Runda V vs Dashi EMP 1-2
Podobna talia - w sensie czarodziejstwa - ale bez Loeca, miała za to Corba.  Grało się równie niewygodnie, Palnąłem kilka baboli, podjąłem kilka złych decyzji, na domiar wszystkiego nie podchodziło jeszcze jak bym sobie tego życzył. Poobijaliśmy się trochę i wynik sprawiedliwy. Shit happens.
Mary.
Ogólne wrażenia z gry dosyć pozytywne, brakło ogrania, trochę szczęścia - prawdopodobnie też koncentracji i spokojnej głowy :/ - kaszel niestety rezonował potężnie i najwyraźniej tych lepszych pomysłów nie usłyszałem. Można gdybać co i jakby się sprawy potoczyły - bo z Szymussem blisko, z Dashim też mogłobyć lepiej:/. Ze Stachem nie miałem złudzeń:/

Na piątym turnieju mnie nie było - tupałem po Sopockiej plaży, przy okazji szkoląc bliźnich nieopodal. Wyniki poniżej - gratsy dla Vala za perfect score! Dzisiaj kolejne spotkanie. Nie bardzo się chce.:/


updejty się pojawią za jakiś czas, trochę na głowie teraz, zatem cierpliwości.
peace

piątek, 2 maja 2014

Assault na Wroclaw - Promise of War



Wrocławskie zmagania już za nami. Dwudniowy turniej obfitował w ciekawe gry i świetną atmosferę, co jest zasługą wszystkich tych, którym chciało się zwlec swe zwłoki do stolicy Dolnego Śląska. Stawiło się 46(?) graczy z różnych Inwazyjnych ośrodków, w oczekiwaniu na sukces, bądź choćby napsucie krwi przeciwnikom. 7 rund swissa i następujące po nich Top16 wyłoniło zwycięzcę - SoSa, miejsce drugie dla Jaszczura, a trzecie dla Borina.

Pierwszy.
Drugi.
Trzeci.
 
Przygotowania/Deck
Czasu na testy wiele nie było, bo okres przedAssaultowy był dość zabiegany, niemniej zdecydowałem się zabrać imperialną talię z naszego lokalnego, czwartkowego turnieju.

Deck - http://deckbox.org/sets/672871

Talia dosyć podobna do tej z krakowskiego regionalsa - trochę skakania, trochę żonglowania jednostkami. Psujemy szyki przeciwnikom jak tylko możemy, w międzyczasie kontrolując i dopalając.
Ponurak.
Legenda
Volkmar *3 - może pojawić się już w drugiej turze z każdą strefą obstawioną. Działa antystandowo, antyprzewijaniowo, w końcu - machanie jednostkami osłabia łapę opsa i pozostawia go z niewieloma opcjami. No i 4 lojalsony pod doublinga ;)

Jednostki
Milicja *3 - podstawa każdej udanej imprezy.
Huntsmen *1 - niezły na start, pod seedsy/lobbera i ewentualnych osterknachtów, tylko jeden bo i tak mam tutaj masę jednostek.
Emperor's Chosen *2 - wiadomo - eko + defensywa. tylko dwóch, widocznie Cesarz nie mógł znaleźć trzeciego.
Knights Panther *2 - podobnie - utylizacja kasy przez nich daje nam boost ekonomiczny, dopałę w ataku, całkiem nieźli na snoty.
Resupply Platoon *3 - (chyba) MVP - chłopaki przez cały turniej zarobili tyle kasy, że niamal w każdej grze starczało na koks i lasery. Jebane Szwajcary.
Sigmar's Blessed *2 - nie grałem nimi od bardzo dawna - dość oczywiste połączenie z elitą - cóż, że kosztują 2.. kasę mamy. No i przede wszystkim mają Forced, przydaje się.
Osterknacht Elite *3 - wszystko tutaj wiadomo.
Rodrik's Raiders *3 - jak wyżej.
Werner Ludenhof *1 - żywe srebro, hyc, hyc i opędzluje strefy. ekonomicznie uprzywilejowany typ, z tendencją do obśmiewania Snotlingów.
Ludwig Schwarzheim *2 - macha chorągiewką nabijając Toughnessa, daje po ryju i przyjmuje na klatę. Z kolegą poniżej mamy ładny atak za 5, z przesunięciem niewygodnych typów. No i w razie potrzeby pomodli się do Taala, i wróci nam co potrzebne na łapę.
Wilhelm of the Osterknacht *2 - nic nowego, przydatny popychacz.

Wsparcia
Kościół *3 - spodziewałem się sporo Chaosu i Darków, może też jakiegoś mirrora - zatem w trzech postaciach.
Zoo *2 - utylizacja kasy z Plutoniarzy.
Posąg *2 - jakoś więcej się nie mieściło.
Taksówka *3 - zawsze gra. zawsze. z Plutonem, Chosenami, Panterami, Ludwiniem.

Taktyki
Call for Reserves *3 - oczywista oczywistość.
Called Back *2 - pielgrzymka za dwa? nie było miejsca na trzecie.
Doubling of the Guard *2 - dociąg trzeba mieć. jest Volkmar do zrzutu i trochę kart z 3 lojalkami.
Chain Lightning *1 - sytuacyjny wpier... dla nadgorliwych.
Devoted to Taal *1 - zgarniamy potrzebną w danym momencie kartę spod Ludwinia.
Iron Discipline *3 - wiadomo.

Misje
Recruiting for War *2 - niby niewiele mam supportów, ale jest dociąg karty, jest lojalka na stole, ewentualnie 3 pod DotG.
Hidden Operative *2 - no raczej.
Recon in Force *1 - musi być. jakby nas czasem poniosło za daleko ;)

 Sobota/Turniej

W środku nocy poderwałem zwłoki i pojechałem w city. Razem z Borinem i Keilem ruszyliśmy przechwycić Dashiego, Drumdaara i Raskoksa - i ze spodziewanym opóźnieniem ruszyliśmy w stronę Wrocławia. Tym razem na przeszkodzie nie stanęły nam żadne drzwi, zatem wycieczka przebiegała w miarę sprawnie, i z międzylądowaniem szlugowo/śniadaniowym dotarliśmy na miejsce w okolicach 900. Przedturniejowo złożyliśmy jeszcze szybką wizytę w Trio hostelu, spotykając już po drodze ekipę z Wawy, po czym rzuciliśmy zwłoki w stronę Saloniku. Nie byłem tam jeszcze w życiu, i w porównaniu z zeszłoroczną miejscówką ta wypadła blado i nijako. Nie stanowiło to jednak, żadnego problemu - były stoły, browar i blisko na fajczana - wszystko czego do szczęścia potrzeba. Zanim zaczęliśmy zawody, gadka szmatka i znajome mordy naookoło - sympatycznie i od razu weselej się zrobiło.  Organizacja na propsie, pasione stolice wpadły od razu w oko, wszystko zapowiadało się dobrze :) Przy 46 uczestnikach (nie pamiętam do końca, a wyniki pojawią się pewnie po majówce) - zakładanych 7 rundach i Top16 szanse na wejście do wierchuszki jakieś były, aczkolwiek występ po raz kolejny z fundeckiem na dużym turnieju nie obiecywał wiele. Nic to - przyjechałem głównie dla atmosfery regionalsowej, integracji i możliwości powkurzania oponentów upierdliwym deckiem.

Nie do końca pamiętam wyniki poszczególnych starć, więc mam nadzieję, że niczego nie pomieszałem - zaktualizuję, jak się oficjalne wyniki pojawią.

Runda I vs Deer Dance CHA 2-1
Były MP. Z Chaosem raczej mam z górki, chyba, że źle coś podejdzie. Zaczynałem więc już nie było źle. Rozegraliśmy 3 szybkie gry bez historii, w których wszystko jasne stawało się do 5-6 tury. W grze środkowej podeszło jakoś słabiej, Seedsy zepsuły humor. W pozostałych były dyscypliny, i niezłe starty, którym DD nie był w stanie przeciwstawić zbyt wiele. Do przodu.

Szybka piłka.
Runda II vs Dykta CHA 2-1
Dykta chyba zaczynał. Podeszło mu zacnie, i w pierwszej grze dosyć szybko spuścił mi łomot. W kolejnej poszło w drugą stronę - chyba szybko pojawiła się moja Legenda z obstawą, dyscypliny były na miejscu, zacżęła się rozróba. W trzeciej ops wystawił w questa legion horrorów wszelkiej maści - oho, będzie korvak soon - pomyślałem. W międzyczasie udało mi się rozinąć i spalić jakoś jedną strefę.  W otoczeniu chyba 12 już devek pojawił się Korvak, ale zanim coś dało radę zaatakować został wezwany na rękę opsa - i chyba zawinięty pod spód decku przez Ponuraka. Wiedziałem, że Dykta kitra unleasha na łapie, w battlu pojawiły się Demon Princy, które skutecznie zredukowały dociąg opsa i dały mu mocne pierd.. w przód. Pewnie mogłoby się skończyć inaczej, ale Łańcuch Błyskawic poskromił zapędy dwóch Księciuniów, i znowu nic nie zostało wbite w moją stolicę. Dorzuciłem jakieś Pantery do Towarzystwa Ludwika i Wilhelma (jeśli się nie mylę), poskakałem trochę i starczyło na drugą strefę.

Flankujący Cwaniak.
Runda III vs Makabrysio ORC 2-0
Z makabrysiem grało się pięknie, miło i zawodowo. Łobuz dość szybko postawił na agresję, rozdając przy okazji prezenty w postaci Inwazji Snotlingów. Pierwsza gra - o której pisał na forum już oponent - wisiała na włosku - Makabrysio skutecznie jechał mnie szrotem z Hordą. Wejście Rodrików zamknęło Hordę na kłodkę, a Chain Lightning rozsypał szrot w pył. Pojawił się Werner, który zdołał opędzlować snoty z tury na turę, ja kładłem devsony, a Makabrysio nie miał RIPa na ręce, żeby zgasić mi światło w odpowiednim momencie. Tech z Gigantem pewnie przyniósłby sukces, gdyby nie dwukrotny Called Back wysyłający go na wcześniejszą emeryturę. Gra druga to mój dobry start z kilku kart, i przewaga tempa w zasadzie do samego końca. Jest nieżle. Po trzech rundach - 3 do przodu - coś wróżyło, że skończy się rumakowanie.

Patataj, patataj!
Runda IV vs Stach ORC 0-2
Ech.. jak już wiedziałem z kim zagram to wynik nie stanowił zagadki. Dwa dni wcześniej na turnieju lokalnym spotkaliśmy się tymi samymi taliami i skończyło się podobnie. Na domiar złego starty były tutaj wybitnie kulawe, co tylko utrzymało tempo gry po stronie oponenta. Wurzzagh rzygał kiedy potrzeba, z siekierką robił rozpierduchę, wszystko w piździec. I tak w sumie dwa razy ;) Gratsy Stach!

Taniec na grobach.
Runda V vs Dex HE 0-2
Szfook, Haje to kolejny po orkach niewygodny dla mnie przeciwnik. Tutaj jak na złość mimo niezłych startów karty podchodziły nie takie jak potrzeba. Gdy Dex zaczynał z supportów na łapie byli Osterknachci, gdy zaczynał z jednostek przyczaili się tam Rodrycy. Wszystko w tej grze było na opak. W pierwszej grze sporo złego zrobił Helm of Fortune utrzymujący cwaniaka na Queście i pozwalający opsowi na dopięcie swego. Gra była okropnie długa, jednak Dex przebił się przez obrońców i udało mu się zakończyć ją zwycięsko. W drugiej - pojechałem nieco bardziej agresywnie - ale i tak zabrakło - Osądy Loeca wchodziły  przy braku Kościołów i dyscyplin. Asuryan oczyszczał moje kieszenie - słabo się to wszystko potoczyło. Sally Forth i takie tam.

Ę i k&*wa Ą.
Z przedobiadowym bilansem 3-0-2 i niedospaniem coraz mocniej dającym o sobie znać zawlokłem się do hostelu, żeby przejąć klucz od pokoju, po czym spożyłem kebabsona - ponoć "najlepszego w mieście" - ale tu chyba kogos poniosło:P

Runda VI vs Kryha EMP 2-1
Kolejny były MP. Mirror w sympatycznych warunkach. Talia opsa zupełnie inna od mojej, bez nadmiernego skakania za to z pojazdem szrotem (wojownicy i muzycy) i Pomerem na czele. Udało się opanować dwie gry dosyć szybko zyskując ekonomiczną przewagę (pluton uber alles!) i wprowadzając Volkmara. Przy śladowych ilościach Diecezji na stole (Rodrycy pilnowali kleru), dało się pomachać jednostkami i zubożyć tym samym rękę opsa. W grze środkowej niby wszystko było w zasięgu do momentu kiedy Solomon z kolegami rypnęli mi w rytm jarmarcznych bębenków za 14/15, Fajne gry, fajna talia i fajny przeciwnik. Propsy!

Nie zaczepiać!
Runda VII vs Keil DWA 1-1
Z Keilem ostatnio szło nieźle - przy założeniu, że grał Chaosem. Mniej więcej wiedziałem, czego się spodziewać po jego Krasnalach, więc wielu niespodzianek nie było. W grze pierwszej poszło szybko w plecy. Tunelarz czy inny Tarczownik szybko spuścił w kanał Kazadora z obstawą i potem poszło już z płatka. Słabizna. W drugiej grze ja miałem z kolei jakiś porno start, Keil nieszczególnie. Kanonki nie wyciągają zbyt często:/ Udało się złapać rytm, i zacząć palić. Został nam czas na trzecią więc jedziemy - Generalnie była solidna napier..lanka. Obie strony nieźle się rozbudowały, u mnie Legenda na stole i Plutoniarze zarabiający co turę kasę na waciki, udało się wybronić i przejść do ofensywy. Zaczęło się machanie, i nawet Kazador nie był już taki straszny - po Naszej stronie Ludwinio zdążył już nabrać trochę Toughnessa, więc żyło się bezpieczniej. Zabrakło czasu, by rozstrzygnąć walkę.

Brygada Remontowa.
Wynik 4-1-2 więc jest nieźle, a przynajmniej przyzwoicie. Jak się okazało na wejście do Topki wystarczyło - skończyłem na 9. - co tym samym skazywało mnie na walkę z 8. Raskoksem.
Do T16 załapało się 7 osób z Krk - co cieszy ogromnie. Poza "pewniakami" - Drumdaarem, Raskoksem, Stachem i Keilem, wszedł jeszcze Borin ze mną i WIlkoo - dla którego był to pierwszy wyjazdowy regionals - Gratsy mate!

1/16 vs Raskoks DE 2-1
W sumie nie było tutaj wielkiego strachu:/ Talię opsa znałem z czwartku, i lokalnie ten match up był dla mnie dosyć wygodny. W przegranej grze jakoś niespecjalnie podeszło, i Raskoks przykontrolował moją łapę w sposób bezwstydny. Złoił też moją Legendę dopalając szrot expami. Chyba dwa razy pod rząd :). W pierwszej wygranej, jego słaby start - z Mańka - został szybko przycięty (Called Back!) i tempo już było w sam raz.  W ostatniej grze mimo niezłego startu po obu stronach, ekonomicznie byliśmy jednak poza jego zasięgiem. Podwójny zestaw Pluton +Taksa dawał mi dodatkowe 2 kasy co turę, co przydawało się do cofania na łapę, boostowania ZOO i Panter. Mimo Kultór Rozkoszy w Battlu, Ludwinio dzielnie napierał, nie napotykając na większe przeszkody, i prowadząc Imperialne zastępy do zwycięstwa. Fajne gry.

Nie tak mroczno.
1/8 vs SoS DE 0-2
Tu sytuacja znacznie się odwróciła. Po pierwsze miałem bajeczne starty, o czym SOS wspominał - wylazłem w pierwszej turze z misji chyba i może taksy. W drugiej grze niby lepiej, ale zabrakło kart w drugie tempo. Ops hejcił, bladewindował, zapraszał do tańca Chytre Baby z Radomia i Korsarzy. Miał wszystko co potrzeba. Burny też - w odróżnieniu do Raskoksa. Dwie szybkie gry bez historii, ale jakoś tak bez wyrzutów sumienia. Jak się później okazało ops wygrał cały Assault, więc już zupełnie wstydu nie było.

Wszystko co potrzebne.
Skończyłem całość bodajże na 6. miejscu - więc jest ok. A korzystając z własnego odpadnięcia obejrzałem sobie jeszcze kilka innych gier.  Super, że finałowy stolik był wrzucony na TV, ale ja polazłem oglądać na żywo grę o trzecie miejsce między Borinem a JohnnymM. - dawno się tak nie ubawiłem:) Intensywność zagrań obu graczy epicka a pojedynki zwyczajnie ciekawe.
Wiśnia - obserwator ONZ.
 Przy stanie 1-1, tuż po starcie 3 pojedynku była piękna scena, w której Johnny chce odrzucić Chytrą Babą kartę z łapy opsa. Borin tasuje karty, podsuwa je opsowi i mówi "Tylko się postaraj!". Johnny oczywiście wyciąga Kazadora, a Borin na to " dzięki! stand." :) poźniej podszedł jeszcze jeden Stand i brodaty napór nie zostawił czasu na przewinięcie.

Po części turniejowej  zaczęła się integracja na dobre, więc nie ma co się rozpisywać. Ważne, że zabawa na wypasie - Podziękowania dla Orgów! i moje prywatne dla Drumdaara za współprowadzenie soon-to-be Dream Teamu:) na stole z piłkarzykami. Kilka razy nawet wygraliśmy.. Tak ze trzy.:)
 
Jakoś po drugiej zawlekliśmy się do hostelu, i muszę przyznać, że wejście na czwarte piętro nie należało do najlepszych doświadczeń w moim życiu:)

Niedziela/Kataklizm

Karl Franz
 Deckhttp://deckbox.org/sets/668165

Legenda
KF *2 - pod doublinga. Czasem wchodzi - jest spokój ducha przed brutal offeringiem.
Jednostki
Milicyja *3 - sie wie.
Holy Defender *3 - albo rzucisz na tacę, albo wracasz do domu.
Huntsmen *2 - tani szrot musi być na start.
Gold Wizard Acolyte *3 - spokojny atak bez przeszkód.
Resupply Platoon *2 - eko, eko.
Sons of Coin *1 - jak wyżej.
Battle Wizard *2 - no zaatakuj, i dare you ;)
Werner Ludenhof *2 - mobilność uber alles. Na Questach spuszcza łomot agresorom.
Ludwig Schwarzheim *2 - dodatkowy Toughness i psucie krwi oponentów.

Wsparcia
Derricksburg Forge *3 - rozwój jak przy planie Marshalla
Zoo *2 - prosty wybór.
Kościół *2 - na wszelki wypadek ;)
Posąg *2 - starty jakieś muszą być.
Taksa *3 - dziwnym nie jest.
Hospitable Cave *2 - pod Protect the Empire. nasze cwaniaki są nie do ruszenia.

Taktyki
Innowacja *3 - kasa musi być.
Dyscyplina *3 - w niebezpiecznym świecie trza się jakoś zabezpieczyć.
Muster for War *1 - bo mogę. a jak już złapię Fulcruma, to atakować nie trza zbyt wiele.
Doubling *2 - karty muszą być.
Surrender! *1 - na koksów, którym się wydaje, że coś mogą. i żeby mieszać przy stole.
Chain Lightning *1 - really? you wanna attack me? ;)

Misje
Protect the Empire *3 - podstawa decku. z Cavami, Holy Defenderami i Battle Wizardami uprzykrzają życie agresorom.
Hidden Operative *2 - czasem trzeba skoczyć po wino. Dla Wernera podkładka pod Boost ekonomiczny.
Recruiting for War *2- jest trochę supportów, zatem o dociąg nie trudno.

Idea gry tym deckiem jest dość prosta. Należy odpowiednio wczęśnie złapać jakiegoś fulcruma, po czym już go nie oddać;) Sprawdza się to rozwiązanie w przypadku trzyosobowych stolików i krakowskiej punktacji - nawet jeśli nie zwyciężymy, zdobyte punkty dominacji powinny przynieść nam sukces. Kluczem są oczywiście questy - Protect the EMpire, które pozwalają nam w pełni wykorzystać Holy Defenderów i Battle Wizardów. Jest sporo kart robiących nam dobrą ekonomię, jak już się rozdmuchamy to warto wprowadzić Karola, który stabilizuje sytuację. W Ataku jak zwykle sprawdza się Ludwinio w towarzystwie niezastąpionych Gold WIzard Acolytes. Z tym, że atak jeśli już mamy fulcruma, konieczny nie jest.

We Wrocławiu po czterech rundach zakończyłem turniej na 4. miejscu, więc wynik nie jest zły, zwłaszcza biorąc pod uwagę słaniutki wynik na stoliku z Przemem, i brak czasu w ostatniej rundzie, który pozbawił mnie pełni szczęścia.

Runda I vs JohnnyM ORC / Germanus ORC
Orki na stole nigdy nie wróżą nic dobrego, przy tym stole były dwa:/ Udało się jednak szybko uzyskać w drugiej turze Fulcruma - podobnie jak Johnny - co pociągnęło za sobą moją defensywną taktykę. DOszedłem do wniosku, że należy zmarginalizować Germanusa i na spokojnie wzrastać w dominacji, chroniąc swoje zabawki. Udało się podnieść po rzygowinach, następnie wstawić Kaarola i generalnie już był spokój. W ostatniej turze pomogłem Surrenderem! zdobyć Germanusowi fulcrum Johnnego, co dało mi zwycięstwo. W całej grze zaatakowałem dwa razy - raz na fulcrum, i raz w boczną strefę Germanusa.
Wynik do przodu. Ja 8, J 7, G 4 (chyba, jak coś będę prostował po oficjalnych wynikach)

Imperium górą.
Runda II vs Przemo EMP / Yotanka HE
Graliśmy już z Przemem w krk, więc wszystko było jasne - gość potrafi strollować niemal każdego:) Zacząłem kosmicznie (z Musterem) co trochę chyba zaciemniło obraz sytuacji Yotance. Przemo szybko złapał pierwszego Fulcruma i zaczął wzrastać w dominacji, moje podejście do złapania własnego w kolejnej turze zostało zablokowane przez Loeca Yotanki, który jednego sprezentował też Przemowi. Mimo usilnych tłumaczeń, że to zagranie zakończy w zasadzie grę, Yotanka chyba nie ogarnął tematu. Gra skończyła się turę później. Zabrakło ze dwóch młotków w przodzie.
Ja 3, P 8, Y 3

Imperium górą again. Tylko nie to co potrzeba:P
Runda III vs Yotanka HE/ Juri i jego dwugłowa Hydra (Stach + Breas) DE
Początkowy niezły start został trochę przycięty przez Sacrifice to Khaine Juriego. Udało mi się jednak odwinąć, przejąć fulcruma z indirectami dla przeciwników i zabezpieczyć go chłopakami na questach. Yotanka raczej znowu tempo lub dwa z tyłu, za to Mroczniaki kombinowali na potęgę. Ekonomiczna dominacja pozwoliła nam jednak na przejęcie inicjatywy i zagarnięcie stołu.
wyników nie pamiętam, ale było zwycięstwo.

Gdzie dwóch się bije, korzysta trzeci. Niech wiedzą starzy, a także dzieci.
Runda III vs Mielona ORC / Dashi CHA
Znajome towarzystwo przy stoliku, więc spoko. Start koszmarny - bez młotka nawet. Zacząłem żebranie o karciochy z fulcruma Mielony, szczując oponentów na siebie. Dashi soon rzucił Calla i zapełnił swojego battlefielda - jedynym ratunkiem był Rzyg rzucony przez orki. Wylazłem zatem z supportów i poleciał rzyg. Dashi został na wiosce rasowej i chyba blue horrorze, który zastąpił kolegę, Mielona też jakoś mizernie.Wciąż na 3 punktach dominacji zacząłem odbijać się od dna i zdobywać coraz większą kontrolę nad wydarzeniami. Wspólnym siłami udało nam się z Dashim pozbawić Mielonę Fulcrumów - była już na 7 dominacji, i ograniczyć jej możliwości. Wkrótce natarcie Dashiego rozświetlił Łańcuch Błyskawic i zrobiło się naprawdę z górki. Niestety - Brutal Offering spowolnił moją ekspansję, a kończący się czas pozbawił mnie zwycięstwa:/ damn
Ja 6, D 7, M 6

There is only Chaos.
Kataklizmowe zmagania, mimo wstępnego kacora z soboty, wniosły sporo rozrywki - wielkie propsy dla wszystkich, którzy wzięli w nich udział - ponad 20 osób!!! Wygrał Kubala, tuż za nim znaleźli się Raskoks i Przemo - kongratulacjony once again!

Wielkie dzięki raz jeszcze dla Orgów Turnieju, i uczestników, którzy stawili się w słusznej liczbie. Do Bydgoszczy raczej nie zawitam, więc do zobaczenia pewnie na MPkach w Krakowie.
Dzięki też dla wszystkich załogantów Borinowej SteamMaszyny! Zacne Towarzystwo i solidne wyniki wróciły do domu! peace