piątek, 7 marca 2014

Turniej 9. - Breaking Bad

Za nami dziewiąty turniej dziewiątej ligi krakowskiej. Dobra frekwencja, świetne gry i sporo dziwnych decków. Jest dobrze.


Tyle, że większość skłania się w stronę Destrukcji :) Podwójne siły Wysokich Elfów, Imperialne oddziały Xasinusa i gościnne występy lustriańskiej ekipy Josefa nie powstrzymały naporu sił zniszczenia. 5 Chaosów, 4 Darki, supportowane przez Undeadów Borina, Orki Hobbita i Skaveny Susy. Tak "źle" jeszcze chyba w Krakowie nie było.

Kraków w Płomieniach.
Talia http://deckbox.org/sets/629869

Chcąc zrealizować achieva dla darków, przywlokłem się po raz kolejny z Mroczniakami. Nie zmieniałem nic od poprzedniego tygodnia, bo talia w miarę sobie radziła. Poza standardowym korpusem dla decku odrzucającego łapę opsa wcisnąłem kilka "jedynek" i "dwójek", które zależnie od sytuacji pozwalać miały na elastyczne dostosowanie się do rzeczywistości. Mortella była głównie pod Dwarfy i ich majlajfy, Chaos z Bombami - generalnie karta jest zawodowa. Maniek jest najprostszym z możliwych finiszerów - pozwala szybko zamknąć temat, kiedy nadciąga widmo samoprzewinięcia. Zazdrosne Oczy grają nieźle w talii z Kultami, pakujemy tokeny na Slave Peny, Hekatrona, Mańka, co tam jeszcze popadnie - przy okazji czyszcząc Kulty, Demon Princów/Ptasiory, Helfickie?Delfickie karty tokenowe. Słowem grają prawie zawsze. Wredne Małpy robią również niezłą robotę przygotowując grunt pod Korsarzy, czyszcząc drobnice, spowalniając opsa.

Enjoy the ride!
Ogólne wrażenia z gier nie są najgorsze. Szybkie Kulty w przód dają chwilę oddechu, pozwalają rozbudować discardującą maszynerię i zacząć dzieło zniszczenia. Konwenty z Wieżami Korsarzy wprowadzają nerwowość po drugiej stronie. Statki odpalane regularnie w towarzystwie Hag Queen/Szkarłatnych Oblubienic regulują możliwe zagrożenia. Ops z resztkami na ręce nie zrobi nam wiele krzywdy. Maniek z Cold One Championem i Informatorami dziubią rękę i strefy.

Runda I vs Szymuss CHA 2-1
Po krótkiej nieobecności Kowarski Demon powrócił do Krakowa ze swoją Chaośniczą talią. Wymiana legendy zrobiła niezłe ciśnienie i wszystkie gry były dość zacięte. W przegranym starciu wystartowałem jakoś mizernie, co sprawnie i bez litości wykorzystał przeciwnik. Bomby robiły swoje, w pozostałych starciach. Ratował Maniek ściągający twardziela i niezłe dojścia w midgamie.  Burny lecące w questa, i Baby Jagi pomogły ograniczyć ofensywne możliwości Szymussa. Poszło do przodu.

Chaos po raz pierwszy!
Runda II vs Valathorn DE 1-1
Pierwsza gra była z dobrym startem i niezłymi decyzjami. Udało się opanować sytuację i dowieźć zwycięstwo do końca. W grze drugiej zabrakło wczesnych burnów, a Promenada u przeciwnika zrobiła różnicę. Poprzepychaliśmy się dłuższą chwilę i Val zamknął temat konwentami. Na trzecią grę zostało parę minut ale nasze talie do najszybszych nie należą ;) Remis sprawiedliwy.

Między nami, Dark Elfami.
 Runda III vs Zipi CHA 2-1
Zipi wpadł z gościnnym występem zza morza, prowadząc do boju swoją talię sprzed pół roku:) Gry zacięte. Zipi szybko palił mi jedną strefę, w grze, w której nie podeszły wczesne kulty spalił mi też drugą :P W pozostałych grach udało się jakoś opanować sytuację. Był Hekatron, Strzaskane Myśli, i solidny discard łapy. Wyrzucane Inkruzje pomogły nieco osłabić morale przeciwnika, a niedochodzące Bomby ułatwiły dokończenie dzieła zniszczenia.

Chaos po raz drugi!
 Runda IV vs Keil CHA 0-2
Totalna wtopa. Starty słabiutkie. Wychodząc z jednej karty przeciwko Chaosowi wiele zdziałać się nie udało, zatem gry raczej bez historii:/ Keil jak zwykle w wysokiej formie. Gratsy za zasłużone zwycięstwo w turnieju. Szturmem wdarł się już na 3. miejsce w lidze. Strach pomyśleć gdzie byłby gdyby nie trzy opuszczone turnieje:)

Chaos po raz trzeci! Sprzedane!
Runda V vs Hobbit 2-1
Hobbit powrócił do ligowych zmagań, tym razem z multiatakiem Szymussa ;) Nienajlepsze starty przeciwnika pozwoliły mi na spokojną kontrolę w dwóch grach. Kulty z przodu, Vile Sorceress w Queście, ST na łapie. Strachu nie było, discard działał jak należy. Maniek finalizował temat. W przegranej grze nie podeszły kulty, Snotlińskie Inwazje zrobiły większość roboty, w końcu wszedł multiatak dopalając co potrzeba. Wiele tego nie było, bo Lobbery i multirzyganie przetrzebiły wcześniej moje szeregi.

Wiosna incoming. Zielone wychodzi na powierzchnię.

Turniej zakończyłem z wynikiem 3-1-1. Było kilka błędów, były żałosne starty z Keilem. Nie było źle. 4. miejsce cieszy, do podium jednak trochę zabrakło. Za tydzień pewnie przedregionalna napina :P zatem przychodzę z Leśniakami :)






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz